19 Październik. Sługa Boży o. Jaime Girón i współtowarzysze, męczennicy
Streszczenie
Budynek dawnego Uniwersytetu w Cervera (Lérida, Hiszpania), który od roku 1887 zajmowali Misjonarze Klaretyni, dawał schronienie w 1936 roku 154 osobom: 30 ojcom, 35 braciom, 51 studentom i 38 aspirantom, którzy przygotowywali się do wstąpienia do nowicjatu. Jedenastu z tych misjonarzy mieszkało na farmie w Mas Claret, jakieś osiem kilometrów od Cervera.
O. Jaime Girón, przełożony tej licznej wspólnoty, w obliczu sytuacji, jaka zaistniała w Katalonii zorganizował plan ewakuacji misjonarzy. Jednakże nic z tego nie wyszło, ponieważ przed przewidzianą datą ewakuacji, dnia 21lipca, rewolucjoniści zażądali od burmistrza, aby nakazał opuszczenie budynku Uniwersytetu w ciągu jednej godziny. Gdy milicja zjawiła się punktualnie u bram wspólnoty, o. Girón prosił, aby ich przewieźli do Solsona, miejscowości blisko granicy z Francją.
W połowie drogi, w miejscowości Torá (Lérida) milicja, która pilnowała konwoju postanowiła zawrócić aż do klasztoru w San Ramón, gdzie 112 klaretynów zostało po bratersku powitanych przez zakonników. Jednakże następnego dnia, Komitet w Torá, aby nie być do niczego zobowiązanym, rozdał przepustki, by wszyscy stamtąd wyszli i rozproszyli się.
Większość skierowała się do Mas Claret, chociaż dotarła tam tylko połowa z nich. W kaplicy ofiarowali się woli Bożej i przysięgali wytrwać w wierze aż do śmierci. Dnia 24 lipca Komitet rewolucyjny w Cervera dowiedział się o gospodarstwie i jego posiadłości i zezwolił na przebywanie tam jedynie tym, którzy już przedtem tam mieszkali i byli zdolni do pracy.
Grupa 15 studentów, pod kierunkiem o. Manuel Jove, uciekła do Vallbona de los Monjes (Lérida). Wszyscy zostali schwytani i torturowani. Po prawie siedmiogodzinnej podróży, po tym jak nie zgodzili się wyrzec swojej wiary i zadeklarowali, że gotowi są umrzeć dla Chrystusa, zostali rozstrzelani na cmentarzu w Lérida.
Inna grupa znajdowała się w szpitalu i składała się z 6 ojców, 4 braci i 4 studentów. Chociaż niektórzy byli ciężko chorzy lub unieruchomieni, wszyscy zostali wyciągnięci ze szpitala, dowiezieni bezpośrednio na cmentarz w Cervera i tam rozstrzelani.
Misjonarze, którzy pozostali w Mas Claret mogli prowadzić życie normalne, chociaż każdego dnia byli kontrolowani przez milicjantów. Po południu 19 października przybył z nimi fotograf i pod pretekstem zrobienia im zdjęcia, 18 męczenników z tej grupy, po doprowadzeniu na plac zostało rozstrzelanych.
Liczba męczenników z Cervera została uzupełniona przez jeszcze innych 10 ojców, 7 braci i 6 studentów, którzy zostali zamordowani pojedynczo w różnych miejscach i w nieznanym czasie, chociaż znamy szczegóły ich schwytania. Najbardziej znany jest przypadek brata Fernando Saperas, męczennika w obronie cnoty czystości i jego przykre doświadczenia i upokorzenia, jakim był poddany, aż do rozstrzelania na cmentarzu w Tárrega. Jego wspomnienie znajduje się w tym Kalendarzu pod datą 14 sierpnia.
******************
Okoliczności
Budynek dawnego Uniwersytetu w Cervera (Lérida, Hiszpania), który od roku 1887 zajmowali Misjonarze Klaretyni, dawał schronienie w 1936 roku 154 osobom: 30 ojcom, 35 braciom, 51 studentom i 38 aspirantom, którzy przygotowywali się do wstąpienia do nowicjatu. Jedenastu z tych misjonarzy mieszkało na farmie w Mas Claret, jakieś osiem kilometrów od Cervera.
Przełożonym w tej wspólnocie był o. Jaime Girón, człowiek rozważny i energiczny, który w tej szczególnej sytuacji w Katalonii zorganizował plan ewakuacji misjonarzy. Zdecydował, że starsi wiekiem i chorzy zostaną internowani w miejscowym szpitalu. Resztę podzielił na małe grupy, które miały dyskretnie opuścić Cervera, bez pozostawienia po sobie śladu i znaleźć schronienie u pewnych zaprzyjaźnionych rodzin.
Jednakże, ten plan nie zdał się na nic, ponieważ przed datą przewidzianą przez o. Przełożonego, dnia 21 lipca rewolucjoniści opanowali całą Katalonię. W Cervera, wymusili na burmistrzu rozkaz opuszczenia budynku uniwersyteckiego w ciągu godziny. O. Girón ostrzeżony przez jednego z przyjaciół, aby wziął na serio ten rozkaz i nie dawał pretekstu rewolucjonistom do sprowokowania masakry, wezwał wspólnotę i wydał szybko współbraciom dokładne polecenia: powinni się rozdzielić, spożyć postacie eucharystyczne z kaplic domowych, a następnie zabrać ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy, celem opuszczenia domu.
Dokładnie po godzinie przybyła milicja do domu z rozkazem, aby go opuścili wszyscy mieszkańcy. O. Przełożony poprosił o przewiezienie do Solsona, miejscowości blisko granicy z Francją. Jednakże w połowie drogi w miejscowości Torá, komitet rewolucyjny z Solsona oznajmił swoim kolegom, że nie wie, co ma zrobić z tymi uciekinierami. Milicjanci kierujący konwojem, celem uniknięcia tego, by podnieceni ludzie z tłumu, zachęceni przez milicjantkę nie zabili ich podopiecznych, wybrali inne rozwiązanie i powrócili do klasztoru San Ramón. Tam 112 klaretynów zostało powitanych po bratersku przez zakonników. Jednakże w następnym dniu, ostrzeżeni, że komuniści z Calaf, pobliskiej miejscowości, zamierzali podpalić klasztor, komitet z Torá, nie chcąc brać na siebie odpowiedzialności, wszystkim rozdał przepustki, by mogli stamtąd wyjść i szukać ocalenia w ucieczce. Rozpoczęło się, więc rozdzielenie wspólnoty na małe grupy.
Większość skierowała się do Mas Claret, chociaż dotarła tam tylko połowa z nich. W kaplicy ofiarowali się woli Bożej i przysięgali wytrwać w wierze aż do śmierci. Zostali ostrzeżeni, że nawet w Mas nie będą bezpieczni. I rzeczywiście, rankiem dnia 24 lipca przybyli członkowie z komitetu rewolucyjnego w Cervera, aby zająć gospodarstwo i jego posiadłości. Zezwolono na przebywanie jedynie tym, którzy już przedtem tam mieszkali i byli zdolni do pracy. Studentów obcokrajowców przewieziono do Barcelony, celem oddania ich odpowiednim konsulatom, które umożliwiły im podróż do Włoch.
Grupa z Lérida
Grupa 15 studentów, kierowana przez o. Manuela Jové skierowała się do Vallbona de los Monjes. Po trzech dniach marszu dotarli do Rocafort de Vallbona. Ojciec Jové udał się wtedy do komitetu celem uzyskania przepustek, ufny w pomoc pewnych przyjaciół. Studenci po dwóch, co dziesięć minut, powinni przychodzić do tej miejscowości. Tak też uczyniono, ale zostali oni dostrzeżeni i wszyscy zostali zatrzymani. O. Jové oczekiwał w domu pana Miró na przepustki, które były przygotowywane w komitecie de Rocafort, ale zjawili się milicjanci, by go zabrać ze sobą. O. Jové po otrzymaniu wiadomości, że wszyscy studenci, którymi kierował już zostali zaaresztowani, zrezygnował z ucieczki i chciał dołączyć do nich dobrowolnie, świadomy narażenia swego życia. Wszyscy aresztowani w Ciutadilla (Lérida) byli dobrze traktowani przez ludzi tej miejscowości a nawet przez samych miejscowych milicjantów. Komitet z Cervera nie chciał interesować się losem tych misjonarzy, ale komitet z Lérida, wysłał natychmiast milicjantów, aby się nimi zająć w Ciutadilla. Już w tym samym miejscu zostali poddani przesłuchaniu, upokorzeniom i torturom. Ojca Jové chciano zmusić do podeptania krzyża i został brutalnie pobity za odmowę tego aktu. Jednego studenta zmuszano, aby połknął różaniec, jaki trzymał w ręce. Mieszkańcy mogli słyszeć wyraźnie uderzenia pięści i policzki, jakie milicjanci wymierzali misjonarzom oraz widzieć potem krew rozpryskaną po całej ziemi.
Prawie po siedmiu godzinach podróży, autentycznej męczeńskiej drogi krzyżowej przybyli do granic Lérida, ale strażnicy, którzy byli odpowiedzialni za kontrolę wchodzących do miasta, przekonując, jak wiele pracy będzie miał Komitet z klaretynami, wskazali milicjantom, aby ich zaprowadzono bezpośrednio na cmentarz. Przy tłumie gapiów, po odmowie zaparcia się wiary i deklaracji, że umierają dla Chrystusa, zostali rozstrzelani. Rozstrzeliwanie trwało od ośmiu do dziesięciu minut.
Męczennicy ze szpitala
Druga grupa, która pozostała w szpitalu, składała się z 6 ojców, 4 braci i 4 studentów. Wśród nich znajdował się ojciec Przełożony, Jaime Girón, ekonom, o. Pedro Sitjes i o. Juan Buxó, lekarz. W pierwszych dniach cieszyli się oni względnym spokojem, ponieważ w szpitalu pracowały Siostry Serca Maryi.
Dnia 2 września, aby uniknąć większego zagrożenia, Dyrekcja odpowiedzialna za szpital, poprosiła, by wyszli z niego wszyscy, którzy nie byli chorzy. Ojcowie Girón i Sitjes wyszli pod osłoną nocy i udali się różnych kierunkach. O. Girón został zdradzony przez pewnego pasterza, do którego zbliżył się pytając o jakiś przyjazny dom i został rozstrzelany przy bramie cmentarza w miejscowości Castellfollit. O ojcu Sitjes wiadomo jedynie, że zgubił się i jego ciało zostało znaleziono z ranami postrzałowymi i na wpół zwęglone.
Współbracia, którzy pozostali w szpitalu nie mieli więcej szczęścia. Chociaż niektórzy byli ciężko chorzy lub unieruchomieni, zostali wyciągnięci ze szpitala i odstawieni bezpośrednio na cmentarz w Cervera, gdzie zostali rozstrzelani. Towarzyszył im brat Canals, pielęgniarz ze wspólnoty, który nie chciał opuścić chorych oraz student Buería, który pomimo nalegań ze strony rodzonej siostry, która chciała zabrać go domu, wolał zostać męczennikiem. Bandyci spostrzegli się, że brakowało jednego z misjonarzy, właśnie o. Buxó, który opatrywał jednego z nich i jako lekarz szpitalny spał w oddzielnym pomieszczeniu. I po niego przyszli milicjanci specjalnie, aby wyrównać z nim rachunki za świadczone im usługi medyczne.
W Mas Claret
Dnia 1 sierpnia przybyła do Mas grupa ludzi z komitetu Rady Rządu Katalonii, celem przeszukania pomieszczeń i znalezienia broni oraz pieniędzy. Zabrali ze sobą rzeczy, ile tylko mogli, oraz dwóch ojców, których następnie uwolniono w Barcelonie. Misjonarze w Mas mogli prowadzić w miarę możliwości normalne życie, dzieląc je między pracę i modlitwę oraz wspólnie spędzane godziny wypoczynku. Codziennie jednak przychodziła milicja, aby zabierać mleko, jajka, owoce oraz kontrolować prace. Z nimi przychodziły czasem prostytutki, które miały prowokować swymi pozami i insynuacjami. Komitet domagał się coraz więcej produktów, aż zaczęto mówić, że pracuje się tutaj za mało i jest za dużo ludzi. Po południu 19 października wraz z milicjantami przybył fotograf. Pod pretekstem robienia zdjęć, zgromadzono wszystkich na podwórzu i skrępowanych zaprowadzono na plac, gdzie zostali rozstrzelani w liczbie 18. Pozostał jedynie brat Bagaría, świadek męczeństwa i wierności swych współbraci aż do śmierci.
Pozostali współbracia i brat Fernando Saperas
Liczba męczenników z Cervera została uzupełniona jeszcze przez innych 10 ojców, 7 braci i 6 studentów, którzy zostali zamordowani pojedynczo w różnych miejscach i w nieznanym czasie, chociaż znamy szczegóły ich schwytania. Najbardziej znany jest przypadek brata Fernando Saperas, męczennika w obronie cnoty czystości i jego przykre doświadczenia i upokorzenia, jakim był poddany, aż do rozstrzelania na cmentarzu w Tárrega. Jego wspomnienie znajduje się w tym Kalendarzu pod datą 14 sierpnia.
BIBLIOGRAFIA
- GARCÍA HERNÁNDEZ, P. Crónica martirial. 271 Misioneros Claretianos Mártires 1936-39, Madryt 2000.
- PASTOR, J. Siempre comprometido, Barcelona 1972.
- QUIBUS, J. Misioneros Mártyres, Barcelona 1949.