14 Maj. Św. Maciej, apostoł i współpatron

ŚWIĘTY MACIEJ

Apostoł i współpatron

 

Streszczenie

Św. Maciej, podobnie jak święci Paweł czy Barnaba w Kościele noszą tytuł apostoła, chociaż nie należeli do przedpaschalnej grupy Dwunastu. Informacja zawarta w Nowym Testamencie odnośnie tego Apostoła, którego imię oznacza Dar od Boga, jest bardzo skąpa. Wspomina się go jedynie z okazji wyboru na miejsce Judasza Iskarioty, po jego samobójczej śmierci. Niemniej ta relacja zawiera w sobie wielką wartość historyczną i teologiczną. Potwierdza bowiem, zgodnie z czwartą Ewangelią i innymi fragmentami w Ewangeliach synoptycznych, że Pan Jezus miał oprócz Dwunastu, innych naśladowców (por. Łk 8,1-3; Mk 15,41), którzy poszli za Nim i którym nadaje się w Kościele pierwotnym specjalne znaczenie.

Teologiczna wartość wyboru św. Macieja polega na jego współpracy w akcie symbolicznym: Zesłanie Ducha Świętego jest dla autora Dziejów Apostolskich momentem narodzin Kościoła. Kościół ten, nowy Lud Boży, powinien opierać się na Dwunastu Patriarchach. Po Zesłaniu Ducha Świętego natomiast nie ma już takiej potrzeby i gdy ginie męczeńską śmiercią św. Jakub, syn Zebedeusza (por. Dz 12,2), nie przystępuje się do wyboru jego zastępcy.

W osobie św. Macieja występują wszystkie cechy autentycznego apostoła: poszedł za Jezusem i słuchał jego nauczania, za interwencją Bożą został włączony do grupy Dwunastu, żył z nią we wspólnocie, dając świadectwo o zmartwychwstaniu Pana Jezusa.

Podobnie, jak to ma miejsce odnośnie Dwunastu, nie mamy zbyt wielu pewnych informacji dotyczących jego przyszłej posługi. Opierając się na Historii Kościoła św. Euzebiusza (IV wiek) uważa się, że św. Maciej głosił naukę chrześcijańską w Etiopii, chociaż jego grób otacza się czcią w kościele opactwa benedyktyńskiego w Trewirze (Niemcy), zwanego właśnie Opactwem św. Macieja, ponieważ jego ciało tam zostało przeniesione z polecenia św. Heleny. Ta tradycja jednak nie jest udokumentowana przed wiekiem XI. Na tym grobie umieszcza się pochwałę w następujących słowach: „Był biegłym w prawie Pana, czystego ciała i roztropnego ducha, wnikliwy w rozwiązywaniu problemów biblijnych, przezorny doradca, znakomity kaznodzieja, sprawca wielu cudów, oddał swego ducha Bogu ponosząc męczeńską śmierć z rękami wzniesionymi do nieba” (1, s. 152).

O. Założyciel, zniesmaczony tymi, którzy szukali godności i beneficjów kościelnych, używając do tego ludzkiego sprytu i bardzo często wpływu jego samego, następująco i bardzo ciekawie komentuje epizod wyboru św. Macieja: „Były przedstawione dwie osoby, które według powszechnej opinii odpowiadały wymogom potrzebnym dla wyniesienia do godności apostolskiej, Józef i Maciej. Józef z przydomkiem Justus, był krewnym Pana Jezusa, niemniej jednak, los nie wypadł na niego, ale na Macieja. Bóg, jak mówi Pismo Święte, który panuje i kieruje losami wszystkich ludzi, chciał przez to dać do zrozumienia, że godności kościelne nie powinny być przydzielane na zasadzie pokrewieństwa czy przyjaźni, ale zgodnie z zasługami i zdolnościami kandydatów” (3, s. 215).

******************

 

Dane historyczno-biblijne 

Święci Maciej, Paweł i Barnaba są jedynymi, którym tradycja kościelna nadaje tytuł Apostołów, chociaż nie należeli do przedpaschalnej grupy Dwunastu. Informacja zawarta w Nowym Testamencie odnośnie tego Apostoła, którego imię oznacza Dar od Boga, jest bardzo skąpa. Wspomina się go jedynie z okazji wyboru na miejsce Judasza Iskarioty po jego samobójczej śmierci (Dz 1,23-26).

Relacja o wyborze św. Macieja zawiera wartość historyczną i teologiczną. Jeśli chodzi o historię, przypadek św. Macieja, sprawia wrażenie, potwierdzane ustawicznie w czwartej Ewangelii, że osoby towarzyszące Panu Jezusowi, w czasie jego publicznej działalności, nie należały wyłącznie do grupy Dwunastu, ale były też inne osoby (por. Łk 8, 1-3), które zwykle szły za Prorokiem z Galilei i towarzyszyły mu w Jego wędrówce życia. Nie mamy pojęcia o  liczbie tych osób towarzyszących. Dzieje Apostolskie (1,23) dostarczają nam dwa imiona, wybrane z większej grupy. Od czasów Euzebiusza z Cezarei, św. Maciej był uważany za jednego z 72 uczniów, o których mówi nam św. Łukasz (10,1). Być może, zarówno on, jak i Józef Barsaba, wyróżniali się w tej grupie.

Dla autora Dziejów Apostolskich, wybór św. Macieja zawiera także specjalny aspekt teologiczny. Miejsce pozostawione przez Judasza Iskariotę powinien zająć ktoś inny. Potwierdza się to nawet cytatem z Pisma Świętego: „a jego urząd niech obejmie kto inny” (Ps 109,8). Nie zastosuje się jednak takiej procedury później, gdy zginie męczeńską śmiercią św. Jakub, syn Zebedeusza (Dz 12,2). Różnica wywodzi się stąd, że według trzeciej Ewangelii, w momencie narodzin Kościoła, zbieżnym z Zesłaniem Ducha Świętego, grupa Dwunastu powinna być kompletna. Są oni bowiem nowymi Dwunastoma Patriarchami dla nowego, tworzącego się Ludu Bożego. Gdy natomiast umiera św. Jakub, Kościół jest już uformowany i nie ma potrzeby uzupełniania liczby Dwunastu. 

Z teologicznego punktu widzenia, św. Maciej wyczerpuje wszystkie wymogi charakterystyczne dla autentycznego Apostoła: poszedł za Panem Jezusem i słuchał jego nauki, został wybrany z Bożą interwencją, żyjąc we wspólnocie z innymi wybranymi i poświęcił się dawaniu świadectwa o zmartwychwstaniu Pańskim.

Podobnie, jak to ma miejsce odnośnie Dwunastu, nie mamy zbyt wielu pewnych informacji dotyczących jego przyszłej posługi. Opierając się na Historii Kościoła św. Euzebiusza (IV wiek) uważa się, że św. Maciej głosił naukę chrześcijańską w Etiopii, chociaż jego grób otacza się czcią w kościele opactwa benedyktyńskiego w Trewirze (Niemcy), zwanego właśnie Opactwem św. Macieja, ponieważ jego ciało tam zostało przeniesione z polecenia św. Heleny. Ta tradycja jednak nie jest udokumentowana przed wiekiem XI. Na tym grobie umieszcza się pochwałę w następujących słowach: „Był biegłym w prawie Pana, czystego ciała i roztropnego ducha, wnikliwy w rozwiązywaniu problemów biblijnych, przezorny doradca, znakomity kaznodzieja, sprawca wielu cudów, oddał swego ducha Bogu ponosząc męczeńską śmierć z rękami wzniesionymi do nieba” (1, s. 152).

 

Nurt klaretyński 

Komentując wybór św. Macieja, O. Klaret wyraża swoją opinię odnośnie dobrego zarządzania w Kościele: „Były przedstawione dwie osoby, które według powszechnej opinii odpowiadały wymogom potrzebnym dla wyniesienia do godności apostolskiej, Józef i Maciej. Józef z przydomkiem Justus, był krewnym Pana Jezusa, niemniej jednak, los nie wypadł na niego, ale na Macieja. Bóg, jak mówi Pismo Święte, który panuje i kieruje losami wszystkich ludzi, chciał przez to dać do zrozumienia, że godności kościelne nie powinny być przydzielane na zasadzie pokrewieństwa czy przyjaźni, ale zgodnie z zasługami i zdolnościami kandydatów” (3, s. 215).

„Pan Jezus Apostołów nazywa swymi przyjaciółmi, czyni ich świadkami swojej mocy, udziela im władzy uzdrawiania chorych, wypędzania Szatanów i wskrzeszania zmarłych. Jednym słowem, oni są wybranymi i przeznaczonymi do rozpowszechniania Dobrej Nowiny i ustanawiania w świecie Królestwa Jezusa Chrystusa. Św. Maciej jest jednym z wielu wybranych, chociaż jest jasne, że jego przymioty nie były zwyczajnymi, ponieważ jego zasługi były wielkie. Jest rzeczą oczywistą, że Bóg z góry wybrał naszego świętego i apostolat był dla niego przeznaczony od wieczności. Tym wszystkim pragnął ukazać wybór św. Macieja w Kościele przy pomocy losowania, aby jeszcze bardziej zajaśniały przymioty św. Macieja” (2, s. 358).

„Było ich stu dwudziestu, wszystkich zwołał św. Piotr na obrady i wszyscy bez wątpienia wyposażeni niezwykłymi przymiotami, jak na to wskazuje samo powołanie. Nie jest możliwe poznać imiona wszystkich, ale wystarczy mi próbować poznać imiona niektórych. Św. Filip, diakon, którego Anioł prowadził, aby ochrzcił dworzanina królowej Kandaki. Święci Łukasz i Marek, przedstawieni w proroctwie Ezechiela, w jaki sposób powinni opisać historię Zbawiciela. Św. Barnaba, czczony jako Apostoł, ponieważ towarzyszył św. Pawłowi w jego wielu podróżach i głosił Ewangelię Jezusa Chrystusa. Św. Szczepan, pierwszy męczennik, dla którego otwarły się niebiosa, przynosząc mu pociechę w widzeniu Jezusa siedzącego po prawicy Boga Ojca w czasie kamienowania go przez Żydów. Wyciągnijcie teraz wniosek, do jakiej rangi została podniesiona świętość naszego Apostoła, kiedy został im wszystkim przedstawiony. Jaka gorliwość, jaka wiara, jaka miłość do prawdy, jaka troskliwość kościołów, jaka wytrwałość, jaka mądrość” (2, s. 360).

 

BIBLIOGRAFIA

  1. CELLETTI, M.C. art. Mattia w Bibliotheca Sanctorum, t. IX, Rzym 1967.
  2. CLARET, Colección de Selección Panegíricos, t.V. Barcelona 1860.
  3. CLARET, El santo evangelio de Nuestro Señor Jesucristo según San Mateo, Barcelona 1859.    
  4. LÉON-DUFOUR, X. hasło apóstol w: Diccionario del Nuevo Testamento, Bilbao 2002.
  5. MULLER, D. hasło apóstol w: Diccionario Teológico del Nuevo Testamento, t. 1. Salamanka 1980.

 

 

CZCIGODNY OJCIEC MARIANO AVELLANA

 

Streszczenie

Mariano Avellana urodził się dnia 16 kwietnia 1844 roku w Almudévar, prowincji i diecezji Huesca (Hiszpania). Był piątym z ośmioro rodzeństwa, synem Francisco i Rafaeli, rodziny dobrze sytuowanej i o dobrych obyczajach. W tym samym dniu urodzenia został ochrzczony w kaplicy parafialnej pod wezwaniem św. Anny. On sam napisze później: „religijności moich rodziców, zaraz po Bogu, zawdzięczam moje kapłaństwo”.

Swoje przygotowanie do prezbiteratu odbywał w seminarium diecezjalnym w Huesca. Po przyjęciu święceń, z gorącym pragnieniem poświęcenia się powołaniu misyjnemu, udaje się w roku 1870 do Prades (Francja) wstępując do grona misjonarzy, Synów Niepokalanego Serca Maryi. Będąc już w Zgromadzeniu został wysłany do Chile z trzecią ekspedycją Misjonarzy Klaretynów do Ameryki w roku 1873. Tworzył cząstkę wspólnot Santiago, La Serena, Valparaiso, Curicó i Coquimbo. Zmarł 14 maja 1904 roku w 60 roku życia, w czasie misji w szpitalu w Carrizal Alto, w osiedlu kopalnianym, należącym aktualnie do biskupstwa w Copiapó. Jego ciało spoczywa w kościele Serca Maryi w Santiago de Chile.

Przykładem swojego szlachetnego życia, jako zakonnika i misjonarza osiągnął ogromny wpływ na otoczenie. Można bez cienia wątpliwości stwierdzić, że był jednym z tych misjonarzy, którzy najdoskonalej postępowali śladami Założyciela. Jego znaczenie apostolskie nadal trwa, zdumiewa i pociąga wszystkich, którzy go poznają. 

W Chile piastował różne urzędy: przełożonego, konsultora lokalnego i konsultora Inspektorii w roku 1896. Stał na czele misjonarzy w Chile, na przestrzeni wielu miesięcy, w czasie nieobecności Przełożonego Wyższego. Zlecono mu założenie Domów w La Serena i Coquimbo.

Podziwu godny, przede wszystkim w heroiczności swoich cnót, potwierdzonej przez wielu świadków. O. Luis Cristóbal charakteryzuje go w Crónica y Archivo poświadczając jego dążenie do świętości: „oddawał się apostolstwu bez odpoczynku i własnemu uświęceniu zmierzającemu aż do heroizmu, w jego tężyźnie fizycznej i wielkim duchu modlitwy, wierny swojemu hasłu: albo święty albo martwy”. Jego droga ku świętości misjonarskiej była żywym wezwaniem dla wszystkich, ukazując, że mając silną wolę wspieraną przez łaskę Bożą, każdy może utrzymać się w procesie rozwoju swojej wiary i osiągnąć najwyższe szczyty. Ukazał się, jako misjonarz integralny i spójny w swoim powołaniu klaretyńskim. Wspierał go w tym ewangeliczny radykalizm i niezmordowana aktywność w więcej niż 700 misjach, wędrownej pracy katechetycznej i ciągłych odwiedzinach szpitali i więzień. Sam lud Boży kanonizował go już za życia, nazywając „święty Ojciec Mariano”, a Kościół, dnia 23 października 1987 roku, decyzją Jana Pawła II ogłosił go Czcigodnym.         

******************

 

Życie i misja 

Mariano Avellana urodził się dnia 16 kwietnia 1844 roku w Almudévar, prowincji i diecezji Huesca (Hiszpania). Był piątym z ośmioro rodzeństwa, synem Francisco i Rafaeli, rodziny dobrze sytuowanej i o dobrych obyczajach. W tym samym dniu urodzenia został ochrzczony w kaplicy parafialnej pod wezwaniem św. Anny. On sam napisze później: „religijności moich rodziców, zaraz po Bogu, zawdzięczam moje kapłaństwo”.

Mariano otrzymał pierwszą formację w miejscowej szkole, jak każde inne dziecko: „do szkoły przychodził punktualnie i ukończył zadawalająco szkołę podstawową, zachowując  się przez cały czas wzorowo” - poświadczał jeden z jego nauczycieli. Mając 14 lat udał się do Huesca na naukę łaciny i przedmiotów humanistycznych. Rozpoczął studia w seminarium, najpierw zaocznie, a później, w roku 1861 już jako internista. Bardzo szybko ujawniło się jego uparte i silne usposobienie, które czasem przynosiło mu reprymendy, zwłaszcza, gdy występował u swoich wychowawców w obronie praw seminarzystów. Okazując skruchę, ledwie uniknął wyrzucenia z seminarium i na prośbę własnego biskupa pozwolono mu ukończyć formację. Po ukończeniu studiów, dnia 19 września 1868 roku otrzymał święcenia kapłańskie. 

W pewnym okresie kierownikiem duchowym w seminarium był młody kapłan Pablo Vallier, który wkrótce wstąpił do Zgromadzenia Klareta i po okresie piastowania urzędu Mistrza nowicjuszy, stanął na czele pierwszej ekspedycji klaretyńskiej do Chile. Był to Klaretyn o znacznym wpływie na tym obszarze, z którym o. Mariano utrzymywał znajomość przez 22 lata.

W roku 1864 w Huesca osiedlili się misjonarze, Synowie Serca Maryi. Była to okazja, aby ich poznał młody Mariano i po raz pierwszy odczuł pragnienie wstąpienia do zgromadzenia, które wówczas rozrastało się i rozszerzało po całej Hiszpanii.

Niestety, liberalna rewolucja w roku 1868 zmieniła te plany. Po detronizacji Izabeli II rozgorzało prześladowanie zakonników. Członkowie Zgromadzenia udali się na wygnanie do Prades (Francja). Udał się tam również Mariano we wrześniu 1870 roku, czując Boże powołanie. Po odbyciu roku nowicjatu, złożył profesję zakonną na ręce ojca José Xifré. Był gotów na rozpoczęcie misji w jakąkolwiek stronę świata. Wkrótce, w roku 1873 został przeznaczony na misje do Chile, na drugi koniec świata. Przed pożegnaniem, w obecności całej wspólnoty, polecając się jej modlitwom, wypowiedział swoje hasło, które orientowało całe jego życie: albo święty, albo martwy. Jego duch, uparty i niezmordowany zawsze utrzymywał go przy wypełnianiu podjętego postanowienia.      

Dnia 10 sierpnia 1873 roku rozpoczęła się trzecia ekspedycja klaretyńska do Chile. Mariano z sześcioma współtowarzyszami, po przebyciu Valparaiso przybył do Santiago de Chile w nocy, pamiętnej według niego daty, 11 września 1873 roku. Rozpoczynało się nowe życie, które miało się przedłużyć na 31 lat bez odpoczynku, spędzonych w Chile, jego drugiej  ojczyźnie. Już nigdy nie powrócił do Hiszpanii. Przemierzał chilijskie wioski i parafie, pola i pustynie, wybrzeża i doliny, szpitale i więzienia, przytułki i kaplice, klasztory i katedry, czyniąc to prymitywnymi sposobami: pieszo, konno, początkującymi kolejami żelaznymi, odczuwając niesłychane tortury na ciele.

Pole jego działalności rozciągało się na przestrzeni 2580 kilometrów, znajdującej się pomiędzy Arica de Concepción, skupiające się bardziej na rolniczej w Chile dolinie centralnej i małej północy przemysłowej. W roku 1870 ludność w 80% mieszkała na wsi i w 20% w mieście. Misje realizowane były w większości na wioskach (fermy czy dwory) lub w małych przysiółkach: huaso jest typowym mieszkańcem z racji swej pracy i swego nieodzownego konia.

Jeszcze w roku 1873 o. Mariano wygłosił 7 misji: Colina, Doñihue, Coltaco, Pichidegua, Peumo, Alhué, Maipú. Są to nazwy oryginalne pierwszych miejscowości lub parafii centralnego obszaru Chile, które słuchały jego głosu i doświadczały ewangelicznego ognia. Ta liczba mnożyła się z każdym rokiem w różnych prowincjach: San Felipe, Malloa, San Pedro, San José, Coinco, Curicó, Navidad, Rosario, Olivar, Rengo, Cáhuil, Tagua Tagua. Przyjmuje się zorganizowanie około 300 misji na tych obszarach. Oprócz tego podróże na chłopskich furmankach czy w wagonach trzeciej klasy kolei tamtej epoki. Środkiem transportu najczęściej używanym przez o. Mariano był chilijski koń, co sprawiało mu jednak prawdziwą torturę z powodu bolesnej rany na nodze. 

Poczynając od roku 1880 i od wspólnoty La Serena, o. Mariano przemierzył niezliczone wioski całej małej północy z jej przekątnymi dolinami otoczonymi osiedlami kopalnianymi. Tam spotykał się z górnikami, najbardziej powściągliwymi na przyjęcie ewangelicznej nauki, najbardziej opornymi i dalekimi od chrześcijańskich praktyk. Ale to go nie zniechęcało. Więcej niż czterysta wygłoszonych misji nadało mu tytuł Apostoła małej północy. Ale nie brakło mu również doświadczenia bólu: zaraził się opryszczką, która mu ustawicznie dokuczała w późniejszych latach.

On sam tak opisuje rok 1903: „Ten rok jest jednym, w którym wygłosiłem najwięcej kazań w moim życiu (33 misje) i zawsze czułem się dobrze i niezmęczony. Nie jem mięsa, ani nie piję mleka czy wina; wstaję o drugiej w nocy za pozwoleniem przełożonych”. Prowadził misje w osiedlach górniczych w Andacollo, Sotaquí, Carén, Algarrobito, itd. Wydaje się, że zapomniał o 43 misjach w roku 1888 w tym samym rejonie lub 42 misjach w roku 1898 w ośrodkach rolniczych.

Życie ojca Mariana było bardzo ciężkie. Z jednej strony musiał walczyć ze swym charakterem, zbyt energicznym, aby go przezwyciężyć i złagodzić. Mówią, że dźwięki jego potężnego głosu zawierały moc eksplozji i przed nim, narzędziem łaski, nic nie mogło się oprzeć. Ale nie miał problemów ani z przełożonymi ani ze współbraćmi wspólnoty lub misji.

Cierpiał za to na bolesną infekcję opryszczki, nieuleczalną w tamtych czasach z braku lekarstw i przede wszystkim dlatego, że nigdy nie powiedział o tym lekarzom czy pielęgniarzom. Wprost przeciwnie przyjął to za cierń pokuty i ofiary: „holokaust wiecznego liszaju. Łaska Boża”. „Podarunek dla Najświętszej Trójcy: nie leczyć ran jak tylko, co trzy dni, i to jedynie przy pomocy wody i okładu”. Znosił z cierpliwością tę dolegliwość i przeciwstawiał się jej odpowiedzią świętego: „zwyciężę tego dzikiego i nieokiełznanego wroga, stanie się on krzyżem zasługi”.

W roku 1895, w Curicó, otrzymał nominację na przełożonego. Pewnego razu, podczas kazania w więzieniu doznał ataku apopleksji z paraliżem połowy ciała i zniekształceniem twarzy. Skrzywione usta sprawiały wielką trudność w mówieniu. Jego udręka była okropna. Już nie mógł prowadzić misji, które go trzymały przy życiu. Poddał się wskazaniom lekarza i niektórym drastycznym zabiegom, ale leczenie nie było łatwe. Niemniej po jakimś czasie mógł kontynuować swoje zadania misyjne, aż do ostatnich dni swego życia.

          Inną przyczyną okropnego bólu była rana na nodze. Ból był najgorszy, gdy musiał jechać konno do swoich misji: brat pielęgniarz przygotowywał mu bandaże, którymi owijał ranę i z ochraniaczami na nogach dosiadał konia, przemierzając długie kilometry, aby głosić słowo Boże lub zaopatrywać chorych. Jedynym znieczuleniem, jakiego używał była miłość do Boga i bliźniego.

Ojciec Mariano nigdy nikogo ani niczego nie wykluczał. Wszystkim starał się pomóc, z największym poświęceniem, a szczególnie grzesznikom, tym największym. Jego gorliwość w nawracaniu grzeszników skłaniała go do podejmowania najrozmaitszych prób: klękał przed najbardziej zatwardziałymi i zapraszał do odmówienia trzech zdrowasiek. Był skłonny „całować stopy największych grzeszników, aby się nawrócili”. Należy także podkreślić jego troskę o ubogich, uwięzionych i chorych. Przykładem tego jest paraliż doznany w czasie misji w więzieniu Curicó. Jak tylko przybywał do jakiejś miejscowości szukał aresztu i szpitala. Przemawiał do wszystkich uwięzionych i starał się ich wyspowiadać. W Valparaiso przypadło mu towarzyszyć aż do ostatniej chwili skazanemu na śmierć przez rozstrzelanie: „okropny widok”. Prawdziwy paradygmat stanowi to, co prasa w Coquimbo, wroga religii i misji, pisała po przybyciu ojca Mariano: „Skazańcy z więzienia w Coquimbo, wczoraj już mogliście słyszeć głos świętego ojca Mariano, którego od teraz dla pocieszenia będziecie mieli codziennie w swoim towarzystwie!”. 

„Chorzy leżący w szpitalu, w każdej chwili święty ojciec Mariano stanie u waszego wezgłowia...”. „Jeśli możesz, zatrzymaj się chwilę z ubogimi, których spotkasz po drodze”. „Wtorek: zawsze szpital”. „Głosić kazania, co tydzień w szpitalu i więzieniu”. Świętych, patronów chorych prosił następująco: „Święty Janie Boży, święty Kamilu de Lellis, święty Franciszku Borgiaszu i święty Wincenty a Paulo, dziękujcie Bogu w moim imieniu i dajcie mi wielką miłość do chorych, ubogich i uwięzionych”. A jak ich miłował! Dla nich postanowił: „modlić się heroicznie, pracować heroicznie i cierpieć heroicznie”. 

Nie mógłby prowadzić takiej działalności religijnej bez głębokiego życia duchowego. Poświadczają to współbracia klaretyni, biskupi, zakonnicy, księża i cały wierny lud: modlitwa, pobożność, praca, umartwienia, cierpienia fizyczne, znoszenie dolegliwości i bólu. Zauważamy tę samą świętość w jego pismach: modlitwa była niewyczerpaną mocą w jego życiu i działaniu. Ileż razy prosił przełożonych, aby mu pozwolili wstawać o drugiej w nocy, by mógł więcej czasu poświęcić na modlitwę niż na sen i odpoczynek! Jego posługa była zanurzona w duchu naszego Pana Jezusa Chrystusa, Boskiego Misjonarza i Serca Eucharystycznego Jezusa, wspomaganego macierzyńską opieką Maryi, wraz ze szczerym nabożeństwem do naszego Ojca Założyciela, świętych patronów, szczególnie związanych z chorymi.

Jego śmierć dnia 14 maja 1904 roku w Carrizal Alto, miała wszystkie składniki prowadzonego życia: ostatnia misja, praca, upadek z konia, modlitwa, Eucharystia, wzywanie pomocy Maryi, choroba i gorączka przebyta bez pomocy leków, pragnienie umierania w szpitalu jak człowiek najuboższy, łzy prostych ludzi, spokój sprawiedliwego.

W roku 1919 wszczęto proces, a w 1924 roku dostarczono dokumenty do Kongregacji Rytów. Papież Jan Paweł II potwierdził heroiczność jego cnót w roku 1987 i ogłosił go Czcigodnym. Jego śmiertelne szczątki od roku 1981 spoczywają w Bazylice Serca Maryi w Santiago de Chile i oczekują wyniesienia do chwały ołtarza.

 

BIBLIOGRAFIA

1. ALDUÁN, M. Vida del P. Mariano Avellana Lasierra. Lima 1931.

2. ARRANZ, A. O santo o muerto, estampa biográfica del P.Mariano Avellana. Barcelona 1973.

3. CABRÉ RUFATT, J.A. Mariano o la fuerza de Dios. Santiago de Chile 2005.

4. GUTIÉREZ, F. Siervo de Dios P. Mariano Avellana Lasierra. Rzym 1982.

2024 Wszelkie prawa zastrzeżone